Czas się przedstawić. Oto my, czwartoklasiści. z naszą wychowawczynią, panią Beatą Jakubowicz. Tyle by wystarczyło o nas, bo jesteśmy jedyną klasą czwartą w szkole, ale zwyczajowo oznaczono nas literką „A”. Od tygodnia jesteśmy pełnoprawnymi członkami starszej części uczniowskiej społeczności. A to wszystko dzięki otrzęsinom, które tak ciekawie przygotował dla nas Samorząd Uczniowski ze swoją opiekunką, panią Patrycją Zielińską. Trochę się baliśmy, bo nasza pani, zapytana o obrzęd otrzęsin, wspominała coś o publicznym nękaniu i temperowaniu nieokrzesanych uczniaków, by mogli się stać prawdziwymi uczniami. No i jesteśmy. Wystarczyło przebiec boso ścieżką usłaną żołędziami, przeskoczyć sprawnie jak lew przez obręcz (bez ognia), kozłować niesforną piłkę slalomem, wypić, chłepcząc, smaczne mleczko, donieść do celu balansujące na łyżce surowe jajko, i to w dodatku ze związanymi nogami (nie jajko, tylko my), no i zjeść słodycze, które wygraliśmy w świetnej konkurencji poszukiwania w klasach ukrytego skarbu. To wcale nie było trudne. Nawet przerabianie naszych kolegów w afrykańskie zwierzęta, przy pomocy farb, bibuły i szarego papieru, to żadna sztuka dla nas. Wszyscy zebrani (pani dyrektor, pani Zielińska, pani Jakubowicz, koledzy z SU) od razu je rozpoznali. Szkoda, że prezentacja naszej piosenki wypadła na samym początku, bo wtedy się jeszcze nie rozkręciliśmy i z trudem wydawaliśmy dźwięki, z czym zazwyczaj kłopotu nie mamy. Ech, gdyby na tym tylko polegała nauka w klasie czwartej, czulibyśmy się zwycięzcami!
Beata Jakubowicz
