• Wspomnienia
      • Wspomnienia

      • 11.03.2021 07:29
      • Dziś  proponujemy Wam do przeczytania fragment pięknego tekstu o wiośnie i pewnej rodzinie.
        Wiesz Tato? Kiedy na zewnątrz szaleją wichury, a wszystko jest białe i uśpione pod śniegiem i lodem, siadam przy kominku z kubkiem gorącej herbaty i przypominam sobie te wszystkie lata, kiedy świat mieścił się w naszej małej wiosce. Kiedy jedynym niebezpieczeństwem były pioruny za oknem i potwór pod łóżkiem. Kiedy jeszcze nawet nie myślałam, że za gęstym lasem i łąkami jest jakiś inny świat. A nawet, jeżeli czasem przeszło mi to przez myśl – wiesz, że bez Ciebie bałam się wyjść sama poza nasze pole.

      • Pole… Pamiętam je tak dokładnie…

        Wiosną małe zielone robaczki wypełzające w równych odstępach spod ziemi. Śnieg powoli topniał. Wiosna rozrzucała na polach krokusy i przebiśniegi. Mówiłeś, że przynosiła mi je w zamian za bałwany i lodowe domki, które zima zabierała ze sobą.

        Każdego roku topiliśmy Marzannę. Płakałam wtedy. Nie chciałam, żeby zima odchodziła. Początki wiosny zawsze były ponure. Byle jakie.

        Pamiętasz, jak kiedyś przyniosłeś do domu kociaka? Przemarznięty, wystraszony. Nakarmiliśmy go, umyliśmy i trzymaliśmy w domu aż do momentu, kiedy Wiosna stopiła cały śnieg i przyniosła cieplejsze dni. To wtedy nauczyłam się, że gdyby nie ona, dla wielu bezdomnych kotów, psów i nawet ludzi nie byłoby już ratunku. Pokochałam wiosnę.

        W lecie ciężko pracowaliśmy. Właściwie – tylko Ty pracowałeś, a ja… Pomagałam, jak mogłam.

        W dzień zajmowałam się grządkami na swoim małym poletku i przynosiłam Ci chłodną wodę, kiedy pracowałeś na polu i doglądałeś drzewek w sadzie.

        Wieczorem rozpalałeś ognisko starym harcerskim sposobem, którego nauczyłeś się jeszcze kiedy mieszkałeś w dużym mieście. Kiedy płomienie już wesoło buchały nam w twarze, sadzałeś mnie sobie na kolanach i opowiadałeś bajki.

        Mówiłeś, że kiedy iskra z ogniska doleci do nieba, staje się gwiazdą. Przyznaj. Sam też w to wierzyłeś! Tak, jak we wszystkie duchy i zjawy. Kiedyś przecież zgubiliśmy się w lesie. Nie dawałeś po sobie poznać, jak bardzo się boisz. Było ciemno. Dookoła cisza i ani żywej duszy.

        Coś błysnęło w zaroślach. Może to świetlik. Albo księżyc wyszedł zza chmur i odbił się od kropli rosy. Ale czy to ważne? Idąc za światełkiem, trafiliśmy na znajomą drogę. Następnego dnia ofiarowałeś leśnym duchom część owoców z naszego sadu.

        Ach… Kot! Zapomniałam o nim! Wdzięczny za gościnność okazaną wiosną, przynosił nam myszy i starannie układał przy łóżkach. I wiesz? Może Twoje leśne duchy czuły to samo, co my wtedy? Przyniosłeś im owoce zebrane z drzew podobnych do tych, którymi same się opiekowały. ..

         

        https://www.granice.pl/opowiadanie/przebisnieg/3181/1

      • Wróć do listy artykułów